19.01.2014

04. Dla twojej matki

 Jakkolwiek mocno by go nienawidziła, Taylor musiała przyznać, że Kapitol jest piękny. Już zbliżając się do miasta widziała ogromne domy, dziwne budowle  wykładane na zewnątrz lustrem i wysokie, strzeliste wieże ginące wśród chmur. Szare chodniki z jakiegoś nieznanego jej dotąd metalu wypolerowane były tak mocno, że można by się w nich przejrzeć;  szerokie ulice pokrywały kafle z czarnego marmuru, chociaż dziewczyna nie zauważyła na nich żadnego ruchu. To miasto było jak… wymarłe.
- Smutno tu, nie? – spytał Alec, stając koło Taylor przy oknie. Spojrzał w górę. – Nawet niebo jest szare.
- Myślisz, że to ma jakiś związek z tym dymem? – Dziewczyna wskazała palcem szybko przesuwające się za oknem kominy. – Co one w ogóle tu robią? Myślałam, że Kapitol nic nie produkuje.
- Bo nie produkuje – powiedział w zamyśleniu Alec, a potem wzruszył ramionami. Pokręcił głową. – Nie mam pojęcia, co one tu robią, ale chyba wolałbym nie wiedzieć.
Taylor tylko pokiwała głową.
Przez chwilę jechali w ciszy, każde pogrążone w swoich myślach. Rozmyślania przerwał im odgłos gwałtownie otwierających się drzwi od przedziału, które, uderzając w ścianę, zrzuciły godło Panem.
- Już niedługo wasza wielka chwila! – krzyknęła rozanielonym głosem Pixie, nie zwracając uwagi na rozbite szkło leżące na podłodze. W jej oczach zapaliły się ogniki, kiedy spojrzała przez okno. – Wszyscy tutaj chcą was poznać!
Alec parsknął, cały czas nie odrywając wzroku od szybko poruszającego się Kapitolu za oknem.
- Jakoś nie widzę komitetu powitalnego.
- Och, chyba nie myślałeś, że będą czekać tutaj – powiedziała bezbrzeżne zdumiona Pixie. – Nikt się tutaj nie zapuszcza, to są takie… dystrykty.
- Dystrykty? – zapytała zdziwiona Taylor, odwracając się w stronę kobiety. – Ale jak to… - przerwała w połowie zdania, gdy zobaczyła strój kobiety.
Alec zaśmiał się cicho.
- Chyba chodzi jej o slumsy – stwierdził, a potem odwrócił się do kobiet. – Jezu, Pixie – jęknął i odruchowo próbował się odsunąć, ale natrafił plecami na ścianę. – Coś ty na siebie włożyła?
- Piękne, prawda? – powiedziała kobieta, uszczęśliwiona faktem, iż ktoś zwrócił uwagę na jej strój. Wypięła pierś. – Dostałam od Venice.
- Okropne. – Wzdrygnął się Alec. – Wyglądasz jak… - zawahał się, szukając porównania.
-…bardzo duża malina – weszła mu w słowo Taylor,  uśmiechając się kpiąco. Po chwili spojrzała na nią niemal przerażona. – Nie mów mi, że ta Venice to nasza stylistka.
- Ten Venice – podkreśliła Pixie, patrząc na dziewczynę, jakby ta była co najmniej z innej planety. – Venice to imię męskie.
- Już wolałbym nazywać się Pixie – mruknął Alec bardziej do siebie, niż do którejś z kobiet. Obrażona Kapitolinka wydęła usta jak małe dziecko, ale Taylor uśmiechnęła się delikatnie.
- Patrzcie, już są! – krzyknęła radośnie Lisbeth zapominając, że nie dalej jak pół minuty temu postanowiła się do nich nie odzywać. – Pokażcie się im! – rozkazała, machając zgromadzonym tłumom.
- Mamy machać tym pajacom? – spytał zdziwiony chłopak, unosząc brwi.
Pixie żachnęła się.
- To są moi przyjaciele!
- Wszyscy? – spytał z rozbawieniem Alec, przyglądając się kolorowym tłumom. – Nie sądziłem, że jesteś aż taka popularna.
Kobieta z oburzeniem założyła ręce na piersi.
- Nie musisz ze mnie kpić.
Trybut z rosnącym rozbawieniem przyglądał się Pixie.
- Muszę.
Kapitolinka prychnęła, ale zanim zdążyła mu odpowiedzieć jakąś w jej mniemaniu ciętą ripostą, do przedziału weszła Elsa.
- Taylor, Alec – zawołała. – Chodźcie się przebrać.
- To będzie coś od Venice? – spytała dziewczyna z dość niemrawym wyrazem twarzy; mina Aleca wyrażała dokładnie to samo pytanie.
- Nie, na szczęście nie. – Uśmiechnęła się ze zrozumieniem Elsa. – Póki co ubiera was Kapitol.
- To dobrze. – Dziewczyna wzięła głęboki wdech, i wyszła z przedziału.
***
- O – zaczęła Pixie, wskazując ręką na ogromny budynek, do którego właśnie wchodzili. – A tu będziecie mieszkać.
Dziewczyna mimowolnie westchnęła. W Dystrykcie Dziewiątym nawet prezydent tak nie mieszka! Podłoga wyłożona czerwonym pluszem, kolorowe kanapy z wielką ilością poduszek, a na ścianie ogromny ekran ukazujący ulice Kapitolu.
- A tutaj możecie oglądać, co tylko chcecie! – Dla udowodnienia swoich słów kobieta przerzuciła parę kanałów. Kapitol. Las deszczowy. Zamieć śnieżna. – Macie takie same w swoich pokojach, a wieczorem obejrzymy na nich relację z Dożynek.
- Mamy swoje pokoje? –spytał zdziwiony Alec, unosząc brwi.
- A kto nie ma? – odpowiedziała mu równie zaskoczona Pixie.
Gdy spojrzała na miny trybutów, od razu zmieniła temat.
- Alec, chodź ze mną po klucz do pokojów, coś mi się wydaje że Elsa i Taylor są bardzo zmęczone.
- Kiedy ja wcale… - zdążyła zaprotestować Taylor, zanim nie uciszyło jej spojrzenie Elsy. No ciekawe, pomyślała, o czym ma nie wiedzieć Alec?
Kiedy Kapitolinka i trybut oddalili się, mentorka podeszła do dziewczyny.
- Więc, Taylor – zaczęła, ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie. – Jak… ci się podoba Kapitol?
Zbiła ją kompletnie z tropu.
- Jest… całkiem ładny – powiedziała z wahaniem, próbując rozgryźć Elsę. Co ona kombinuje?
- Tak. – Pokiwała głową mentorka. – Ja też uważam że jest ładny.
- To świetnie.
Przez chwilę stały w milczeniu.
- Wiesz, muszę ci coś powiedzieć.
Taylor uniosła brwi.
- Słucham?
- Ja… przepraszam za to, co powiedziałam w pociągu, Taylor.
Dziewczyna wykrzywiła usta.
- Za co konkretnie? Wiesz, zdążyłaś mi wypomnieć wiele niemiłych rzeczy.
Elsa wzięła głęboki wdech.
- Uważam, że masz dużą szansę wygrać te igrzyska.
Dziewczyna zaśmiała się ironicznie.
- Śpiewając?
- Nie. – Kobieta pokręciła głową. – Nauczę cię rzucać nożami.
- Bez sensu. – Taylor wzruszyła ramionami. – Ja nie chcę wygrać igrzysk.
- No najwidoczniej musisz – skwitowała sucho Elsa, odchodząc na zebranie mentorów. – Dla twojej matki.
Taylor stała jak sparaliżowana.
Mojej matki?!
***
Dokładnie dziewięć pięter wyżej Alec wciąż nie mógł się uwolnić od radosnego paplania Pixie.
- O, zobacz – powiedziała kobieta tonem, jakby wyjaśniała to małemu dziecku. – To jest łazienka. Tu można się wykąpać i załatwić, jeśli masz taką potrzebę. Chyba macie je w dystryktach?
- Łazienka? – spytał zdziwiony Alec, doskonale parodiując jej ton. – Myślałem, że wszyscy chodzą do lasu.
Minęła chwila, zanim Kapitolinka zrozumiała, iż chłopak znowu z niej kpi. Prychnęła.
Szli kawałek w milczeniu.
- Uważaj – mruknęła przed stopniem, ale było już za późno i chłopak się potknął. Lecąc na ziemię, odruchowo chwycił się szklanej wazy stojącej na szafce, która nie tylko go nie utrzymała, ale runęła razem z nim rozbijając się na ogrom kawałków.
- Cholera, przepraszam – mruknął, starając się jakoś rękoma pozbierać walające się szkło. – Kto stawia stopnie w takim miejscu?
- Nie przejmuj się. – Pixie machnęła ręką. Ręcznie malowana porcelana rozbita w proch nie zrobiła na niej najmniejszego wrażenia.  – Mamy tu takich wiele.
- Chociaż tyle – powiedział Alec, próbując otrzepać spodnie ze szklanego pyłu. Po chwili krew z jego rozciętej dłoni skapnęła na kremowy dywan.
- Zostaw to, do piątku masz być w jednym kawałku! – zaprotestowała kobieta, oglądając ranę. Dłonią wskazała na rozbitą wazę. – Awoksa zaraz to posprząta.
- Awoksa? – spytał zdumiony chłopak. – A co to jest?
- Kto – poprawiła go delikatnie Kapitolinka, recytując wyuczoną formułkę. – Awoksa to obywatel Panem, który dzięki łasce naszego prezydenta nie został stracony za nieposłuszeństwo, a jedynie zatrudniony w Kapitolu.
- Zatrudniony. – Alec uniósł brwi, kiwając głową. – Rozumiem.
Pixie spojrzała na wchodzącą do pokoju kobietę. Trzymała w ręku przenośną wersję kapitolińskiego odkurzacza.
- O, zobacz – powiedziała Pixie do chłopaka. – Już jest.
- Przepraszam – zagaił Alec nieprzyzwyczajony do tego, że ktoś za niego sprząta. – Jak się pani nazywa?
Pixie prychnęła, ale klęcząca na ziemi kobieta uniosła głowę.
- O cholera – wyrwało się zdumionej Pixie, gdy spojrzała kobiecie w oczy. W głowie przewijało jej się tysiąc myśli, wszystkie zaczynające się od „co za idiota…”.
Chłopak spojrzał nerwowo na Pixie.
- Nie powinienem był o to pytać? Przepraszam, ja…
- Alec  - uciszyła go Pixie.
- … nie wiedziałem, u nas w dystryktach nie ma…
- Alec – zaprotestowała twardo, aż chłopak spojrzał na nią zlękniony. To nie była ta rozszczebiotana Kapitolinka, którą znał. To była zupełnie inna osoba.
- Przepraszam Pixie, ja…
- Alec – przerwała mu kobieta lodowatym tonem, nawet na niego nie patrząc. – Idź, proszę, po Senecę Crane’a.

___
Wiem, że się spóźniłam, przepraszam! :* Ale ten nowy szablon zajął mi duuużo więcej czasu niż planowałam (btw co o nim myślicie? :D), a poza tym ten rozdział jest niewymiarowy. Jest właściwie o połowę dłuższy niż miał być, ale bez ostatniej części nie miałby żadnego sensu.
Zapraszam Was także na zapowiedź rozdziału piątego.

Dziękuję Wam za te komentarze, dajecie mi niesamowitą wenę!  

31 komentarzy:

  1. AaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaA!!!
    Co ja pacze kolejny rozdział. Natychmiast jak zobaczyłam, weszłam i przeczytałam.
    Kocham. <3 Zapowiedź piątego... <3333
    Bardzo mi się podoba! Właściwie to nie mam pojęcia co jeszcze pisać! Achhhh...
    I te przekomarzanki Pixie i Aleca. Świetne. ;)
    Jej jak ja chaotycznie piszę... O.o
    Pozdrawiam!
    Eveline.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie aż tak chaotycznie, można zrozumieć o czym mówisz! ...mniej więcej :DD

      cieszę się, że przekomarzanki mi się tam jakoś udały, sama przez nie zaczęłam bardziej Aleca lubić :3

      pozdrawiam również C:

      Usuń
  2. Spóźnienie to nic, jeszcze można wybaczyć, bo TEN rozdział! Niesamowity! Mimo, że wciąż nie wyjaśniłaś tajemnicy z matką Taylor, i tak mi się cholernie podobało. Ach, a szczególnie fajnie wymyśliłaś relacje z Aleciem (wybacz, nie wiem jak to się odmienia ._.) i Pixie. Śmiałam się w monitor czytając jego kpinę o łazience!
    Czytało mi się jak zwykle szybko, miło i przyjemnie, co jest zapewne zaletą Twojego stylu pisarskiego - są tajemnice, ale całe opowiadanie nie jest pisane zagadkami; w międzyczasie zwinnie umieszczasz opisy miejsc i postaci i ach... No po prostu się uzależniam!
    Pisz dalej, cieszę się, że moje komentarze również dokładają się do Twojej weny i mam cichą nadzieję, że Cię odrobinę motywuję ^^ Życzę dużo, dużo weny, przesyłam Ci swoją w paczuszce i czekam na rozdział piąty! (swoją drogą, boska zapowiedź)
    Pozdrawiam,
    Hanae Mori ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo! Alec taki miał być, taki... niepokorny :3

      uzależniaj się proszę bardzo, czytanie to jedyny nałóg, który nikomu nie szkodzi! a jeżeli chodzi o wenę to dokładasz się do niej bardzobardzobardzo mocno! C:

      + dziękuję, zapowiedź miała pobudzić Waszą wyobraźnię :3

      Usuń
  3. świetne, zwłaszcza fragment o łazience XD
    czy matka Taylor lub ktoś jej bliski ma coś wspólnego z pięćdziesiątymi pierwszymi igrzyskami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pięćdziesiątymi drugimi, i tak, ma. i to jaki! c:

      Usuń
  4. Już nie wiem co pisać, żeby się nie powtarzać.
    Trzymasz poziom, tyle :D :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Tamten szablon ładniejszy :c Ale ten też jest w porządku. Tylko odnoszę wrażenie, że ta dziewczyna (Taylor?) się na mnie gapi. To jest straszne. Boję się zdjęcia. Coś ze mną nie tak ;-;
    Lubię Aleca. "Myślałem, że wszyscy chodzą do lasu." Tu to mnie zabiłaś. Dawno się tak przy czytaniu bloga nie uśmiałam. Sama zawsze próbuję napisać coś śmiesznego. I takie to jest wtedy śmieszne, że aż wcale.
    Te tajemnice mnie dobijają. W końcu to ja jestem Mystery i to ja powinnam utrzymywać wszystkich w niewiedzy. Ehh ;/ Tymczasem nie mam zielonego pojęcia, kim jest matka Taylor. A ja chcę to wiedzieć!!!
    Wspaniale piszesz, wiesz? Tak lekko i ładnie. Przez pisanie i czytanie blogów, to ja się tylko kompleksów nabawię. Bo wszyscy (z Tobą na czele) tak genialnie piszą, że ja się zaraz pójdę z rozpaczy się pociąć :c
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pracuję nad nowym zdjęciem w tle, nie ukrywam :3 tzn zdjęcie już mam, tylko nie mogę go usadowić :<

      ciesze się, że udało mi się kogokolwiek rozbawić, bo mi samej, nie ukrywam, nie wydawało się to śmieszne. bo ale autorzy już tak mają, dlatego nie przejmuj się! pewnie i przy Twoim blogu się śmieją do monitora :3

      w następnym rozdziale już się dowiecie... mniej więcej! tzn wskazówki Wam dam :3

      + dziękuję, dziękuję, dziękuję, ale nie tnij się, to by była wielka strata dla blogosfery! :*

      pozdrawiam!

      Usuń
  6. Zwykle staram się nie pisać krótkich komentarzy, ale tutaj naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć...Chcę po prostu dać coś od siebie, żebyś miała motywację :D Powiem więc, że to naprawdę ciekawy blog. Widać, że masz pomysł, który intryguje i sprawia, że człowiek ma ochotę dowiedzieć się, co będzie dalej. Najbardziej podobają mi się riposty Aleca, w ogóle to chyba moja ulubiona postać :) A Pixie...Ona też jest świetna. Wydaje mi się o wiele bardziej...rozwinięta(?) od Effie. No i jest zabawniejsza :)

    Strasznie zaciekawił mnie ten wątek z matką Taylor. Nie mogę się doczekać, kiedy bardziej go rozwiniesz, dlatego ciężko mi przeboleć fakt, że następny rozdział dopiero za dwa-trzy dni ;_; Mam nadzieję, że niedługo to wszystko wyjaśnisz :D

    No cóż. To chyba tyle. Trochę bez sensu ten komentarz, ale naprawdę nie wiem, co mam Ci napisać. Czekam więc na następny rozdział. I tyle ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że te wszystkie rejestry się na coś przydają, bo właściwie zaczynałam już w to wątpić C: Pixie jest taką typową kapitolińską damulką, dość łatwo mi ją wykreować. Elsa pewnie rozwinie się jakoś dopiero w momencie starcia z treningami i areną :) Aleca też jakoś polubiłam po tym rozdziale. Wyszedł mi dużo lepiej, niż się spodziewałam :D

      jak tak patrze na standardy blogowe, to te dwa-trzy dni to dość krótko, ale postaram się wyrobić jak najszybciej. wyjaśnię, wyjaśnię! nie wszystko, ale coś na bank :)

      dziękuję bardzo za komentarz, to zdecydowanie podnosi na duchu :3

      pozdrawiam!



      Usuń
  7. Ojeju co?! O co chodzi z tą Awoksą? :/
    Wprost uwielbiam tą ironię Aleca ♥ ma takie świetne teksty, że bez przerwy parskałam śmiechem :D
    Jednak Elsa może tylko przemówić Tylor do głowy, przecież nie ma wpływu na to kto jest mordowany na arenie, prawda? :/ chyba ;-;
    Rozdział przyjemny, nie złapałam błędów ale i tak skupiłam się bardziej na treści niż na nich :D
    Oo i zgadzam się z Alecem, gdybym była chłopakiem to wolałabym byc Pixie niż Venice ;-;
    Czekam na kolejny! :3
    ~ no-rules-in-my-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elsa może SPRÓBOWAĆ przemówić Taylor do głowy, a Pixie może SPRÓBOWAĆ ułatwić jej jakoś zwycięstwo :D mam wrażenie, że Kapitol to trochę taki nasz celebrycki światek - niewiele jest rzeczy, których nie można kupić... za odpowiednią cenę.

      pozdrawiam! <3

      Usuń
  8. Hello!
    Szablon ładny, podoba mi się, choć poprzedni też był niezły :D
    Rozdział fajny. Zakochałam się w Alecu. Łazienka xD Taylor też jest fajna choć zakończenie z jej perspektywy domaga się końca. Ale poza tym rozdział wyszedł bardzo fajnie.
    Zapowiedź też jest fajna taka... wciągająca. Oczekuję szybko następnego rozdziału i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozdział będzie szybko, obiecuję! już jest napisany właściwie, tym razem się nie spóźnię :3

      pozdrawiam! <3

      Usuń
    2. O to bardzo się cieszę :3

      Usuń
  9. Świetny rozdział, pisz dalej i dalej , czekam na następne rozdziały ; DD <3
    pozdrawiam i zapraszam do mnie ; 33

    http://katniss-and-gale.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny szablon, cudny styl pisania, wspaniały pomysł - czego chcieć więcej? Może nie szukałam wystarczająco dobrze, ale nie znalazłam wiele blogów o Igrzyskach, a w tedy bum, Twój, no i zupełnie przypadkiem się zakochałam. Jestem ciekawa jak to się wszystko dalej potoczy (bo uwielbiam wszystkich bohaterów, których jak na tę chwilę stworzyłaś, są wspaniali - szczególnie Pixie! Uwielbiam ją!). Chętnie dowiem się czegoś więcej o matce Taylor - jakoś ten wątek bardzo mnie zaintrygował. Pozdrawiam i czekam na więcej!
    ~ lilybird-everdeen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeeeju, dziękuję! <3 w następnym rozdziale wszystko się wyjaśni, tak myślę.

      pozdrawiam! :3

      Usuń
  11. Dopiero teraz znalazłam chwilkę, żeby przeczytać rozdział. Jak poprzednie jest bardzo fajny. Ten Alec wydaje się być... zabawny.Może wcale nie jest taki zły, jak go przedstawiłaś na początku? Cały czas zastanawia mnie, co do cholerki, Kapitol ma wspólnego z Taylor? ;_; Nie trzymaj mnie tak długo bez jakiejkolwiek wiedzy na ten temat! :/ Czekam na kolejne.

    Zapraszam do mnie. Nowe rozdziały jeszcze w tym tygodniu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może nie jest zły, Alec ma pewną... taktykę :3

      wszystko w swoim czasie, i... pozdrawiam! C:

      Usuń
  12. Twój blog został nominowany do Libster Blog Awards... Szczegóły na:
    http://lost---kingdom.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurczę, Ty to masz talent! uaktualniłam właśnie nową zakładkę "Liebster Award" , odświeżam bloga patrzę, i... Twój komentarz :D

      Usuń
    2. No to bedziesz miała dodatkową pracę do roboty :D

      Usuń
  13. O_o to Pixie jest jej matką?! Biedna nie chciałabym mieć takiej matki... dobra nie ważne super rozdział i chyba było w nim na razie najwięcej akcji:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pixie jest fajna :c chociaż do tego trzeba poznać jej prawdziwe oblicze, a to dopiero w kolejnych rozdziałach :)

      Usuń
  14. Czytając kolejne rozdziały jestem coraz bardziej przekonana, że zostaniesz sławną pisarką <3 jestem zdumiona Twoim talentem . to jest cudowne, że tak młoda osoba ma takie zdolności i dzieli się nimi z innymi :) a wracając do tego rozdziału to jest fajny czekam na więcej akcji :)
    Pixie - bardzo lubię tą postać . Jest bardzo pozytywna i pełna energii podoba mi się :)
    Z niecierpliwością czekam aż znajde chwilkę czasu aby przevzytać kolejne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm zaczynam lubić Twoje postaci. Szczególnie Aleksa. Na początku wydawał mi się chamem ale teraz zapunktowal intelektem i odzywkami. Świetnie to wszystko opisujesz :)

    OdpowiedzUsuń

Grzecznie, bardzo grzecznie proszę o nie spamowanie. Jedyną możliwością rozreklamowania bloga jest zostawienie komentarza do rozdziału i podanie adresu na dole - nie obiecuję, ale możliwe, że Cię odwiedzę :) Dziękuję za każdy komentarz, to motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów!

Layout by Raion