9.06.2014

16. Byłaś moim ideałem

Taylor uniosła głowę, a potem przeklęła w myślach, dotykając nagim ramieniem zimnej skały. Była przemoczona, zmarznięta i zła, a deszcz ani na chwilę nie przestał padać. U wylotu jaskini niepewnie majaczył szary świat, szczelnie przykryty kołderką zimnych kropel. Woda kapała z gałęzi drzew, jeszcze bardziej zmiękczając błotniste podłoże.
Westchnęła cicho, i przykryła się kocem, który znalazła w plecaku. Zastanawiała się, czy nie rozpalić ogniska, ale wiedziała, że Hanae ma rację – to absolutnie nie był dobry pomysł. Wielkimi krokami zbliżał się zmierzch, a płomienie, choć ciepłe i suche, niewątpliwie zwróciłyby na nie uwagę. Przeczesała palcami mokre włosy, które nie wydawały się ani trochę suchsze niż godzinę temu; skrzywiła się, kiedy do takiego samego wniosku doszła po dotknięciu przemoczonego ubrania. Fakt, że będzie musiała w nim spędzić kolejne kilka dni wcale nie poprawił jej humoru. Hanae robiła użytek z zabranej przez Taylor peleryny przeciwdeszczowej, i poszła na poszukiwanie czegoś do zjedzenia. Właściwie Cassidy zamierzała zrobić to sama - Elsa stanowczo zabroniła jej ufać komukolwiek w kwestii żywienia – ale ponieważ Hanae znała się na zbieractwie, dziewczyna pozwoliła jej zająć się przygotowaniem posiłku.
Wobec tego Taylor przypadło w roli siedzenie w wilgotnej jaskini i pilnowanie ich skromnego dobytku.
Wspaniale.
Postanowiła zamknąć oczy tylko na chwilę, aby uporządkować myśli i wspomnienia dzisiejszego dnia, ale jej plan spalił na panewce. Ze snu wyrwał ją jakiś dźwięk, lecz jaskinia była pusta, a Hanae wciąż nie było. Po chwili Taylor usłyszała pierwsze, melodyjne dźwięki hymnu Panem, więc zbliżyła się do wylotu groty.
Rzęsiste krople ani na chwilę nie przestawały lać się z nieba, więc wyświetlane na niebie godło Kapitolu było rozmazane. Kiedy Cassidy wyciągnęła szyję, aby jak najlepiej widzieć poległych trybutów, do jaskini weszła przemoczona Hanae.
- Taylor – powiedziała cicho, a jej głos przybrał współczujący ton. – Taylor, chyba nie powinnaś dzisiaj patrzeć w niebo.
Dziewczyna przygryzła wargę.
- Ale ja… - zawahała się, nie chcąc się znów rozkleić – ja muszę wiedzieć na pewno.
Ramiona Hanae delikatnie oklapły, kiedy położyła dziewczynie rękę na ramieniu.
- Wiesz – powiedziała, a potem wbiła wzrok w ziemię. – Widziałam go, jak umierał.
Resztka nadziei w sercu Taylor rozsypała się w drobny mak.
- Czy on…?
Tym razem głos Hanae był stanowczy.
- On nie żyje, Taylor. Idź się położyć.
A potem zniknęła znów na dworze.
Kiedy wybrzmiały ostatnie dźwięki hymnu, Taylor nie mogła się oprzeć, by nie wyjrzeć na zewnątrz. Mimo ostrzeżeń sojuszniczki przeczołgała się do wylotu groty, i przez załzawione oczy spojrzała na czarne sklepienie. Widok rozmazywał się; krople deszczu regularnie przecinały obraz poległych trybutów, a kiedy z bijącym sercem dotrwała do końca prezentacji i ujrzała ostatniego poległego, ze świstem wciągnęła powietrze.
Na niebie nie pojawiło się zdjęcie Aleca.

***

Nawet jemu marzła krew w żyłach, kiedy rozmawiał z prezydentem.
- Seneca Crane – powiedział jakby znudzonym tonem Snow, prawą ręką gładząc się po sumiastych wąsach. – Niedługo umrzesz.
Mężczyzna wytrzeszczył oczy; w pierwszej chwili przyszło mu do głowy, że się przesłyszał.
- Słucham?
- Niedługo umrzesz – powtórzył Snow, i zaśmiał się gardłowo; jego wielki brzuch falował przy każdym hauście powietrza. – Oczywiście nie teraz, w końcu nie chcemy wzbudzać żadnych niepotrzebnych podejrzeń.
Organizator Igrzysk zbladł.
- Umrę? – zapytał słabym głosem, chwiejąc się, jakby miał upaść na ziemię. – Dlaczego?
Snow przejechał językiem po zębach.
- A dlaczego nie konsultujesz ze mną swoich decyzji?
Twarz mężczyzny, na którego podpisano wyrok śmierci, była jaśniejsza niż śnieg.
- Ja? – zapytał cicho, zaczynając się jąkać. – Ja… J-jak to n-nie, p-przecież j-ja w-wszystko…
- Taylor Cassidy, głupcze. Mówi ci to coś?
Na twarzy Seneki zaczęła malować się widoczna ulga.
- Panie prezydencie – powiedział, odzyskując pewność siebie. – Dziewczyna została ukarana za łamanie regulaminu Igrzysk Śmierci, więc…
Snow spojrzał na niego spod przymrużonych powiek.
- Zamilcz – warknął. – Nie masz prawa podejmowania żadnych decyzji bez mojej wiedzy i zgody. Zrozumiano?
Crane ośmielił się tylko skinąć głową.
- Na szczęście – prezydent kontynuował swoje przemówienie – znalazłem sposób, aby obejść te twoje głupie pomysły. Przekaż Pixie Lisbeth, że ma się stawić w moim gabinecie.
Kiedy Seneca jak sparaliżowany ruszył do drzwi, głos Snowa zatrzymał go w miejscu.
- A jeśli chodzi o Pixie…
Mężczyzna spojrzał na prezydenta z niepokojem.
- Tak?
Snow zaśmiał się po raz kolejny, ale tym razem w jego śmiechu brzmiała ostrzegawcza nuta.
- Zostaw ją w spokoju.

***

- Brutusie?
Czytający gazetę mężczyzna ledwo spojrzał na swoją rozmówczynię; jednym ruchem wychylił zawartość szklaneczki z koniakiem, a potem znów zagłębił się w lekturze.
- Brutusie.
- Hmmm? – Nareszcie podniósł głowę; zważając na to, że był jednym z najbardziej zatwardziałych tryumfatorów, w okularach do czytania wyglądał wręcz komicznie. – Kim jesteś?
Po ustach kobiety przebiegł cień uśmiechu.
- Nie poznajesz mnie.
To było stwierdzenie.
- Nie.
Brutus uniósł brwi, kiedy kobieta podniosła ręce; kiedy jednym, szybkim ruchem zdjęła chabrową perukę, momentalnie poderwał się z miejsca.
- Jezus Maria, Theory – wyszeptał, i, jakby chcąc sprawdzić, czy to nie wyobraźnia, przejechał dłonią po jej umalowanym policzku. – Myślałem, że nie żyjesz.
Uśmiechnęła się smutno.
- Zasadniczo o to chodziło.
Spojrzał na nią z wyrzutem.
- Mogłaś…
- Nie, Brutusie, nie mogłam – powiedziała łagodnie, patrząc mu w oczy. – Nie chciałam cię narażać.
Spuścił wzrok.
- Dziękuję.
Przez chwilę stali w ciszy.
- Tęskniłem za tobą.
Zaśmiała się cicho.
- Wiem. Ja za tobą też.
Spojrzał na nią spod przymrużonych powiek.
- Więc dlaczego?
Zawahała się.
- Potrzebuję twojej pomocy.
Przygryzł wargę.
- Byłaś moim ideałem. Nadal jesteś.
Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale tylko pokręciła głową.
- Wiem.
- I wiesz też, że zrobię dla ciebie absolutnie wszystko.
Zaśmiała się, tym razem bez cienia wesołości.
- Na to właśnie liczę.
___
Przepraszam Was wszystkich za zwłokę w odpisywaniu na komentarze pod ostatnim rozdziałem, ale jest koniec roku i ledwie znajduję czas, aby oddychać :< Jutro wyjeżdżam na pięć dni na wycieczkę, więc obiecuję, że na wszystkie komentarze opowiem po powrocie (na te zaległe także, jeszcze raz przepraszam!). Będę je czytać na bieżąco na telefonie (o ile tam będzie Internet…), także serdecznie zachęcam do wyrażania opinii :3
Rozdział pisany trochę na szybko, bo bardzo zależało mi na tym, by dodać go przed wyjazdem. Mam nadzieję, że udało mi się Was nie zawieść.

Pozdrawiam serdecznie! :*

25 komentarzy:

  1. No cudo! Alec żyje! Dzięki ci!
    Ten rozdział bardzo mi się podobał. Oby tak dalej.
    Życzę udanej zabawy na wycieczce.
    P.S Brutus?! O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo, wycieczka się udała :)

      ps. tak! Brutus! TEN Brutus ;3

      Usuń
  2. Przez dłuższą chwilkę siedziałam nad laptopem i zachłannie wpatrywałam się w ekran, z zawieszonymi dłońmi nad klawiaturą.
    Wciąż nie mogę uwierzyć! Alec żyje!
    Po przeczytaniu pojawiło się jedno, nurtujące mnie pytanie, czemu ona powiedziała Taylor, że chłopak umarł? W czym tkwi ukryty sens? Umrę z ciekawości, jak nie dowiem się, co ta baba knuje.
    Ale nie przynudzajmy tylko komentujmy, tak?
    Piszesz takim lekkim, niewymuszonym stylem i wychodzi Ci to znakomicie. Widzę u Ciebie dużo patosu, ale na przestrzeni kilku rozdziałów nie mogę ocenić czy mi to przeszkadza, czy nie. W sumie, podoba mi się też jedna rzecz: nie podajesz fabuły na tacy, zaspokajasz ciekawość czytelnika szczątkowo, a jednak to wystarczy. To takie danie, po którym czuje się niedosyt, ale nie umiera z głodu. W sam raz.

    Trochę dziwne i intrygujące. No, szesnastka dziesiątka może być strzałem w dziesiątkę!
    Chciałabym się rozpisać, ale nie ma czasu - wybacz!
    Nie mogę powiedzieć niczego innego niż tego, że rozdział jest genialny. To w jaki sposób piszesz owe opowiadanie, i w jaki sposó przedstawiasz uczucia bohaterów jest... Brak mi słów.. Jest po prostu... Wyśmienite, to w jaki sposób dobierasz słowa, po prostu jestem zakochana w twoim blogu po uszy.

    Ps. I znów, przepraszam za krótki komentarz, serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mogłam uśmiercić Aleca, przynajmniej nie tak szybko :D a Hanae w okłamywaniu Taylor miała pewien interes, który niewątpliwie wpłynie na dalszą część akcji.

      cieszy mnie, że podoba Ci się mój styl, bo tego na pewno nie zmienię. i przypuszczam, iż do ostatniego rozdziału uda mi się trzymać Was w niepewności - o ile tylko wszystko pójdzie zgodnie z planem :D

      dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. Idę piszczeć w poduszkę.
    Hanae i Taylor - osobiście nie jestem fanką jakichkolwiek sojuszów, więc mam złe przeczucia. One zawsze się kończą źle i moim zdaniem nie mają większego sensu, więc... po prostu: nie. ALE ALEC ŻYJE! Wiedziałam, że nam tego nie zrobisz! Wiedziałam, że go nie uśmiercisz! Nic tylko iść świętować, no!

    Rozmowa Seneki i Snowa. Ouch. Czy mi się wydaje, czy Snow broni Taylor i Pixie? Ale jaki ma w tym cel? Dlaczego? Po co? Zbyt wiele pytań. Za mało odpowiedzi.
    "Niedługo umrzesz" to zabrzmiało tak bardzo jak Snow. To tak bardzo w jego stylu. Facet się nie pierniczy, on leci prosto z mostu, a jak. Dziadzio Śnieg wie jak zastraszać ludzi. Ja tam się faceta boję, więc nie dziwię się Senece, że tak pobladł, biedny.

    No i scena ostatnia. Nie wiem, co o niej myśleć. Brutus? Ten Brutus? Kurczę, aleś mnie zainteresowała. Teraz będę siedzieć przez kilka wieczorów gapiąc się w sufit i zastanawiając, co do cholery łączy tą dwójkę. Łączyło. Może łączyć. Jeden i ten sam problem, no...

    Dobra. Nie przynudzam już. Życzę miłej zabawy na wyjeździe :'3
    xoxo, Loks.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje złe przeczucia są dosyć trafne - Hanae zdecydowanie nie pomoże Taylor. mimo wszystko to, aby dziewczyna uwierzyła w śmierć Aleca byłoby dla niej zdecydowanie korzystne :3 także się cieszę, że utrzymałam go jeszcze przy życiu, ale mimo wszystko... hm.
      wszystko wyjaśni się już niedługo.

      oj, dziadzio Snow zdecydowanie broni Pixie - kwestia jest tylko taka, dlaczego. Loks, czyżbyś nie wierzyła w jego czyste serce i dobre, empatyczne oblicze?
      wiem, ja też nie :<

      u Ciebie Seneca jest pozytywna postacią, natomiast u mnie uściśleniem zła - i dlatego na swój sposób postanowiłam załatwić mu śmierć po 74. Igrzyskach. o.

      tak, TEN Brutus :3 a jeśli chodzi o ich powiązania... wszystko się wyjaśni. obiecuję.

      dziękuję za komentarz i życzenia, wycieczka zdecydowanie się udała :3

      pooooooozdrawiam! :*

      Usuń
  4. ojeeejkuuuu nowy rozdzalik jak miło!!

    ta Hanae coś knuje, co nie?
    a Alec... jakim cudem się uratował? przecież powinien się wykrwawić na śmierć, poza tym jeśli tamten przebił jego klatkę piersiową mieczem nożem czy innym świństwem to chyba serce powinno mu chyba stanąć... trochę mnie zdezorientowałaś.
    a co Pixie - achhh nie do wiary, ta gnida o imieniu Seneca ją zostawi. Cudowne, nieprawdaż? tylko jest jeden problem - Snow również jest gnidą. a to on kazał Senece odwalić się od Lisbeth. podejrzane?
    no i czemu Snow'owi, temu mordercy, zależy na życiu Taylor?
    poza tym jestem na ciebie troszeczkę zła, że rozdział taki krótki.

    ale wiesz, ty też możesz być na mnie zła bo niestety ten komentarz jest żałośnie krótki.

    a tak w ogóle od dawna nie napisałam, że kocham twojego bloga. uwielbiam go całym sercem. uwielbiam twój niesamowity styl pisania i to, że wszystko strasznie komplikujesz i nie mogę być pewna niczego. zupełnie niczego.
    no dobra, może jednego - poniedziałki są złe.
    ale to chyba troche nie na temat.

    mam do ciebie jedno pytanie - kiedy, a raczej gdzie, no i w jakich okolicznościach wymyśliłaś tą historię?
    pod prysznicem, jedząc ciastko, w kawiarni, w nocy?

    no bo wiesz, to dosyć interesujące. na przykład taka Rowling, która jest teraz milionerką, wymyśliła HP jadąc autobusem. przyznaj, to jest trochę dziwne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, Hanae zdecydowanie knuje - i to dosyć ostro. zresztą ma to pewien związek z Alekiem, a szczególnie z jego tajemniczym zmartwychwstaniem.
      postaram się to trochę rozjaśnić w kolejnym rozdziale.

      Snow z pewnych powodów zaciekle broni i Taylor, i Pixie. mogę Ci zaświadczyć, że będzie to robił do samego końca. a dlaczego? hm. nie mów, że nie wierzysz w jego bezinteresowność! :>

      oooooo, dziękuję bardzo :3 historia powstaje w większej części na bieżąco, właściwie podczas pisania rozdziału do głowy przychodzą mi nowe wątki. a zarys fabuły? ciężko powiedzieć. na samym początku to Alec i Pixie mieli być czarnymi charakterami, co, jak widać, zmieniło się diametralnie.

      przyznaję, jest to trochę dziwne. ale milionerką mogłabym być!

      dziękuję za komentarz i pozdraaaawiam! <3

      Usuń
  5. O MÓJ BOŻE, WIEDZIAŁAM, ŻE ALEC ŻYJE. NIE SKRZYWDZIŁABYŚ MNIE UŚMIERCAJĄC GO, NO NIE?
    Hanae jest zła. I czuję to na kilometr. Niby czemu zależało jej, żeby Taylor nie oglądała portretów? Laska ma jakiś biznes. I obstawiam, że nieraz nieźle namąci i przyniesie masę problemów.
    To takie urocze, że Taylor zakochała się w tym chłopaku. W sumie, kto nie lubi badboy'ów? Zdecydowanie czekam najbardziej na rozwinięcie arenowego wątku. :)
    Seneka i Snow. O rety. To się chłopak doigrał. Jednak... co Snow ma wspólnego z Pixie? Mam dziwne przeczucie, że ich powiązania są bardziej zagmatwane niż się wszystkim wydaje. Ej, ale ja serio myślę, że to rodzina jakaś czy cuś.
    No i Brutus. Czy to ten Brutus? Powiedz, ze tak. Mimo wszystko już faceta lubię.
    A teraz seria pytań:
    Kiedy Alec spotka na arenie Taylor? No i czy w ogóle się spotkają. Kim tak naprawdę jest prezydent dla Pixie? Czy szykuje się zwiększenie osób w sojuszu albo zmniejszenie? Co szykują organizatorzy trybutom?
    Pozdrawiam serdecznie! I czekam na kolejne! :3 Weny!
    ~Nalia

    http://roseeverdeenhungergames.blogspot.com/
    http://river-hungergames.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uśmiercając Aleca skrzywdziłbym i siebie, więc... zdecydowanie nie jest na to czas :<

      masz dobre przeczucia co do Hanae - dziewczyna zdecydowanie namiesza i przyniesie wieeeeele kłopotów. i chociaż uwierzenie Taylor w śmierć Aleca wyszłoby jej zdecydowanie na dobre, teraz przynajmniej zaczyna dostrzegać podstęp i spryt "sojuszniczki".

      no, Taylor zakochała się w zdecydowanie nieodpowiednim facecie. pomijając to, że w ciągu następnych paru dni co najmniej jedno z nich zginie, dziewczyna nie może być pewna jego słów i szczerości intencji. szczególnie, jak się dowie, z kim Alec zawarł sojusz :3

      połączenie Snowa z Pixie jest baaardzo zagmatwane, chociaż z drugiej strony zupełnie proste. powiem nawet więcej: przyjaciel mojego przyjaciela jest moim przyjacielem, a gdyby nie Taylor... oni nawet by się nie znali.

      tak! to ten Brutus. Brutus Krwiożerczy Zawodowiec.

      Alec spotka Taylor, tyle zdradzę. tylko niekoniecznie w takich okolicznościach, w jakich by chciał... i w jakich ona by chciała.
      nic więcej nie powiem!

      dziękuję za komentarz i pozdraaaaaaawiam serdecznie! :*

      Usuń
  6. Tak strasznie chcę krzyknąć "a nie mówiłam", ale się powstrzymam, bo jednak jest późno i od ośmiu minut obowiązuje cisza nocna :P Ale tutaj mogę, więc A NIE MÓWIŁAM?! Alec żyje; wiedziałam, że byś nam tego nie zrobiła. Będę Ci za to wdzięczna do końca życia :D Już nie mogę się doczekać jakiegoś momentu z nim, a najbardziej spotkania z Taylor (bo zapewne do takiego dojdzie) <3 Ach, dosłownie się rozpływam :D

    Natomiast nie podoba mi się sojusz Taylor z Hanae. Ta druga wydaje mi się mocno podejrzana; już sam fakt, że nie chciała, aby Cassidy obejrzała prezentację, jest niepokojący. To wygląda zupełnie tak, jakby Hanae chciała, aby Taylor myślała, że Alec nie żyje i cierpiała...Dobra, nie główkuję dalej, bo zaraz palnę jakąś głupotę xD

    Snow. Kocham Snowa, nie lubię Seneki. Nic chyba więcej nie trzeba mówić; zachwycona jestem :D

    Brutus...Przyznam się szczerze, że w książce nie przypadł mi do gustu - generalnie nie lubię żadnego zawodowca - ale poczekam na dalszy rozwój wydarzeń w Twoim opowiadaniu i wtedy więcej się o nim wypowiem :D Oczywiście, o ile o TEGO Brutusa chodzi, bo może masz dla nas jeszcze jakąś niespodziankę :D

    No i...tyle. Rozdział po prostu cudowny i nie wierzę, że pisałaś go na szybko :O Życzę Ci udanej wycieczki i abyś po powrocie miała duuuuuużo weny! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj :)
    ALEC!!
    I tyle. Jak dobrze, że go nie zabiłaś. Ale jakim cudem on żyje? Przecież... ach, nieważne, dowiem się w swoim czasie :) Taylor i Hanae... jakie ona ma trudne imię, jak się to czyta?! ;p Hanej? Zastanawia mnie, kim ona jest. To znaczy, co chce osiągnąć, pomagając Taylor. W tym przypadku raczej nie chodzi o dobre serce. Rzeczywiście, ona zapewniała ją, iż Alec zginął. A tak nie było. Pomyłka? Raczej wątpię ;p
    Brutus, tak? Już go lubię <3 Musi być kimś ważnym, kimś, kto pomoże Taylor w Igrzyskach. Pixie i jej znajomości ;p Łączyło ich coś? Wkrótce się dowiem. Dłuższych rozdziałów, dłuższych rozdziałów! :D
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    http://ludzieumyslu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezłe.. krótkie, ale dobre :D
    Podobała mi się scena z tym jak Taylor wyjrzała, a na niebie na szczęście nie było zdjęcia Aleca... uff... już myślałam, że on nie żyje... ale na szczęście żyje.. nawet nie wiesz jak ja się cieszę.. ale chwila... to znaczy, że ta cała Hanae ją okłamuje.. to znaczy, że ona coś kombinuje.. oj nie dobrze, nie dobrze xD
    Cóż... to życzę miłej wycieczki, baw się dobrze ;)
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsza myśl - czemu tak krótko? Ale nadrobiłaś treścią. Wybaczam ci. ;* ;)
    To Alec żyje? Ale... ale... ale jak to? I czemu ta dziewczyna tak bardzo chciała, by Taylor nie znała prawdy? Czyżby ona coś knuła? Tylko co... Hmm...
    Rozmowa Sena (Seneca - skrót utworzony do potrzeb tego komentarza) z prezydentem... Brr... Jak ja nie cierpię tego typa...
    Brutus i Pixie. Takiego Brutusa nie znałam. Kojarzę go jako mięśniaka i tyle. Nic poza tym. Ale tutaj może go ukażesz z lepszej strony i będę mogła się nim zachwycać? Nie wiem, nie wiem... ^^
    Dobra, wieki na mnie czekałaś, a ja zajmę ci tylko odrobinę miejsca tym komentarzem. Chciałabym się rozpisać jak szalona, ale wypadłam z obiegu i nie umiem. Muszę wrócić na dobre tory.
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Przybyłam XD
    Alec? To w końcu o co chodzi? O.o skoro Hanae mówiła, że widziała jego śmierć, a na niebie nie było jego zdjęcia to, albo Hanae się przewidziała, albo zrobiła to specjalnie. A jeśli zrobiła to specjalnie to znaczy jakiś spisek i ja chcę wiedzieć jaki.
    Rozdział, jak zawsze, wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  11. CZŁOWIEKU CZY TY WIESZ JAK BARDZO ŻAŁUJĘ, ŻE NIE CZYTAŁAM NA BIEŻĄCO TWOJEGO BLOGA? ;_;
    TAK. TO TYLKO I WYŁĄCZNIE MOJA WINA. PRZEPRASZAM. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. ;_;
    Nadrobiłam dzisiaj WSZYSTKIE rozdziały, których nie przeczytałam. Ile ich było? Siedem? Osiem? Więcej? Nie będę sprawdzać i liczyć, żeby się jeszcze bardziej nie pogrążać.
    Dzisiejszego dnia zdążyłam już umrzeć parę razy. Przez kogo? -wskazuje palcem na xdemonicole- CZŁOWIEKU ZNISZCZYŁAŚ MNIE DOSZCZĘTNIE! NIENAWIDZĘ CIĘ ZA TO! (czytaj: UWIELBIAM CIĘ ZA TO!)
    Już dawno tak nie przeżywałam historii zawartej na blogu. Nie wiem czy KIEDYKOLWIEK przeżywałam tak bardzo jakiegokolwiek bloga! Umarłam. Zapal mi czasem świeczkę na grobie, dobrze?
    Stwierdziłam, że nie będę się rozdrabniać na poszczególne komentarze. Dlatego ten kom to będzie jedno wielkie miszmasz wzmocnione jeszcze chaosem moich odczuć.
    A więc, po pierwsze:
    Zniszczyłaś mnie wątkiem Roberta i Theory. No po prostu byłam zdruzgotana. Umarłam. Double kill. Chcę być pochowana w czarnej sukience. Żegnam. Kocham was wszystkich. Odchodzę.
    ***
    No dobrze już jestem. Żyję. Ale mnie zniszczyłaś. Wewnątrz mnie panuje chaos emocji. Weź napisz gdzieś na boku bloga: "Uwaga! Czytanie grozi uzależnieniem i emocjonalną destrukcją."
    Po drugie:
    ALEC! WIELBIĘ! KOCHAM! Do końca nie wierzyłam, że on już nie żyje. Czułabym, gdyby umarł! xD I te chwile na jeziorem. I ten sen... (Wyczuwam w nim coś... Ale nie powiem co. Jak jednak stanie się tak jak myślę, to napiszę: WIEDZIAŁAM!)
    Jak będziesz słyszeć w oddali karetkę, to wiedz że jadą po mnie, bo moje serce nie wytrzymało. Ale nie martw się, ocknę się, żeby czytać dalej, jak dodasz NN.
    Po trzecie:
    Snow. Seneca. Poznaję ich jakby zupełnie z innej strony. Eveline lubi to! I wywiad. <3 I Igrzyska. <3 Biedna Taylor. Jak ona sobie poradzi? ;_;
    Po czwarte:
    Venice! MOJA SZCZĘKA ROZWARŁA SIĘ TAK BARDZO, ŻE SIĘGAŁA NIEMAL DO ZIEMI. To Cinna?! Umarłam... znowu. Chcę mieć czarny nagrobek. Z napisem: "TO TY MNIE ZABIŁAŚ!"
    Po piąte:
    Mogłabym wymieniać dalej, ale wiedz, że byłoby tego tak dużo... JEDNYM SŁOWEM: wszystko jest takie wspaniałe, że moje nędzne słowa nie opiszą tej wspaniałości. (Tak. Wiem, że to więcej niż jedno słowo. xD)
    IDĘ! DZIŚ JUŻ I TAK NIC NIE NAPISZĘ! Przez Ciebie straciłam wiarę w swoje umiejętności. Idę się pociąć mydłem. xD
    Żegnam. Idę zanim znowu umrę. Będziesz mieć mnie na sumieniu, zobaczysz! TWOJE POMYSŁY SĄ ZBYT GENIALNE, BY TAKI ŚMIERTELNIK JAK JA BYŁ GODZIEN JE POZNAĆ. ;_;
    Pozdrawiam i WENY życzę!
    Pisz błagam. ;_;
    Dobra, już idę, idę.
    Eveline

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy następny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  13. http://opowiada-nia.blogspot.com/
    Zapraszam na mojego nowego bloga :D
    Ps. Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  14. Piszę tutaj, ponieważ tu raczej szybciej to zobaczysz.
    Dziękuję za taki długi komentarz po oceną twojego bloga. Zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o nazwę i "o opowiadaniu". W sumie masz rację. Z poza kanonu ciężko się wyrwać, więc... Każdy oceniony blog odwiedzam regularnie. Sprawdzam, czy coś się zmieniło - na lepsze, oczywiście. :) Rozdział 16 przeczytałam, ale nie zdążyłam ująć go w ocenie, niestety. A widzę, że bardzo Ci na nim zależy. Więc jak chcesz, mogę przeczytać go po raz drugi i przedstawić swoją opinię. Chciałabym, abyś odpisała mi na mojej podstronie, bo tutaj raczej nie zauważę odpowiedzi. Życzę dużo weny. :)
    Pozdrawiam, Aithnne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy możemy spodziewać się nowego rozdziału? Miał być cztery dni temu :(

    OdpowiedzUsuń
  16. heeej, my tu czekamy! :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że chociaż ktoś <3 będzie trzeciego lipca, tym razem na pewno!

      Usuń
  17. Witam!
    W imieniu swoim i całej Załogi ocenialni Shiibuya z przyjemnością informuję, że Twój blog znalazł się na drugiej pozycji w ramce "Najwyżej ocenione". Gratulujemy!

    OdpowiedzUsuń
  18. A obiecywałaś że będziesz trzeciego lipca :c

    OdpowiedzUsuń

Grzecznie, bardzo grzecznie proszę o nie spamowanie. Jedyną możliwością rozreklamowania bloga jest zostawienie komentarza do rozdziału i podanie adresu na dole - nie obiecuję, ale możliwe, że Cię odwiedzę :) Dziękuję za każdy komentarz, to motywuje mnie do pisania kolejnych rozdziałów!

Layout by Raion